niedziela, 25 marca 2012

Juhuuu Słońce!!!

Spojrzawszy na prognozę pogody na najbliższe dni przecieraliśmy oczy ze zdumienia, ponieważ po raz pierwszy w tym roku szykował się cały weekend bez kropli deszczu. W weekend pogoda dopisała na tyle, że wytęsknieni słońca i podekscytowani na myśl dotknięcia skały ruszyliśmy w niedzielę z samego rana do Squamish (mieliśmy już być na miejscu w sobotę i zdzierać hodowaną na panelu, słabą, zimową skórę, ale niestety nie udało się). W Squamish na baldach byliśmy jednymi z pierwszych, ale w ogóle nam to nie przeszkadzało:), tym bardziej w czasie rozgrzewki, gdzie nie potrzebowaliśmy więcej niż 1 crashpada. Po pół godzinie dołączyli do nas znajomi ze ściany wyposażeni w 3 dodatkowe pady, więc można było zacząć się już wspinać. Pierwszy wyjazd w skały po zimie jest swojego rodzaju małym sprawdzianem dla nas samych i tego jak przepracowaliśmy zimę. Wiadomo, że po pierwszym wypadzie w skały nie można oczekiwać zbyt wiele, bo to pierwszy kontakt ze skałą po długim czasie i potrzeba chwili żeby znów się przyzwyczaić. Muszę się przyznać, że po pierwszym kontakcie ze skałą można odetchnąć z ulgą. Mnie udało się rozprawić z baldem Timmy slopers za V5 (7a), którego nie mogłam zrobić 2 lata temu. A teraz nie padł, co prawda w pierwszej próbie, ale jak wcześniej wydawał się nieurabialny to teraz takie słowo w ogóle nie gościło w mojej głowie. Ładny techniczny bald po dobrych chwytach, z czujnym wyjściem po oblakach. Odhaczony. Zaliczyliśmy parę wstawek w Sesame Street za V10 (7c+), który należy do listy 100 najlepszych klasyków Squamishowskich autorstwa wszechmocnego Krzysztofa Sz.;). Projekcik zagościł na naszych listach rzeczy do zrobienia. Oski wstawiał się w problem Stinger Low za V10 (7c+) i wyobraźcie sobie, ze spadł po cruxie w miejscu gdzie z palcem w nosie by go przeszedł. No, ale nie ma, co płakać następnym razem pójdzie. Mnie tu jeszcze czeka dość pracy nad tym problemem gdyż jest on siłowy, po oblakach i ruchami bardzo przypomina Supernovę za 7c+ z Magic Wooda (dla tych, co nie wiedzą Oski zrobił mega trening na tym baldzie także zacyk ma opanowany do perfekcji). Skóra w opłakanym stanie około 17.30 zaczęła się bronić przed jakimkolwiek kontaktem ze skałą. Znacie to uczucie skało wstrętu? My też i po całym dniu, choć psychicznie chcieliśmy się jeszcze wspinać to fizycznie nie dawaliśmy rady. Teraz tylko jeszcze mocniejszy trening, bo jest, pod co ładować i nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejne okno pogodowe:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz